Rocher aux Oiseaux

Ziemowit Sokołowski.

Rocher aux Oiseaux
Bird Rock Lighthouse
47º50’17”N 61°08’44”W

Kanada, Zatoka Św. Wawrzyńca.

Francuska i angielska nazwa oznacza latarnię morską zbudowaną na „Ptasiej Skale”. Po raz pierwszy aktywowano tą latarnie 20.09.1870 r. Światło białe stałe wzmacniane soczewką Fresnela 2 generacji. Wzniesienie światła wynosiło 140 stóp, a jego zasięg 21 mil morskich (38,9 km). W 1873 r zainstalowano działo jako sygnał mgłowy. Była to armata ładowana prochem od przodu lufy. W 1895r zastosowano nowocześniejszy typ działa. W 1906 r w miejsce działa zainstalowano trzy calowy diafon.

W 1887 r zbudowano nową 39 metrową drewnianą wieżę o przekroju sześciokąta. Zmieniła się charakterystyka światła. Blask 15 s, zaciemnienie 5 s. W 1908 r podwyższono wieżę o 3,7 m i wzmocniono konstrukcję odciągami linowymi. Płaski szczyt skały pokryty zimą śniegiem i lodem, utrudniał poruszanie się pomiędzy budynkami. Zwłaszcza przy huraganowych wiatrach. Ze wspomnień wynika, że w ekstremalnych warunkach poruszano się niekiedy. ..na czworakach!.
W 1955 r skutkiem uderzenia pioruna spłonęło kilka budynków stacji nautycznej. W dwa lata potem zbudowano trzypokojowy bungalow i czteropokojowe mieszkanie dla latarników. W 1967 r nastąpiła kolejna przebudowa. Wieża jest sześciokątną w przekroju 15,2 m konstrukcją z drewna i betonu o wysokości 15,2 m. Wzniesienie światła wynosi 49 m. Charakterystyka białego światła 1 błysk/15 s. Zasięg 20 mil morskich (37 km). Do podstawy latarni prowadzi 147 stopni zbudowanych przy północnym klifie. Do przeładunku zaopatrzenia używano dźwigu zamontowanego na szczycie skały o wysokości ok. 35 m. Szczególnie zimą oddalenie się od normalnego życia na stałym lądzie, było uciążliwe dla latarników. Poza rutynowymi, pracami latarnicy i ich rodziny mieli niewielkie możliwości relaksujących zajęć. Lektura książek, gry planszowe i karciane, słuchanie płyt, obserwowanie ptaków, wędkowanie i polowanie w czasie odpowiedniej pogody. Później doszło do tego słuchanie radia i oglądanie telewizji.

Pamiętnym wydarzeniem w dniu 20 sierpnia 1939 r była niespodziewana wizyta prezydenta USA Franklina D. Roosevelta. Przybył tam motorówką zwodowaną z zakotwiczonego okrętu wojennego, w towarzystwie kilku osób. Prezydent wyraził chęć sfotografowania się z głównym latarnikiem J. Marc Richardem. W bezpośredniej bliskości latarnika znajdował się jeden z tamtejszych ptaków. Ten fruwak nie okazywał żadnego onieśmielenia w obecności tak znakomitych osób.

Latarnicy i ich rodziny przebywali w latarni do 1961 r. Później zastąpiły ich załogi Kanadyjskiej Straży Przybrzeżnej, które zmieniały się co 28 dni. Automatyzacja nastąpiła w 1987 r. Od tej pory załogi straży przybrzeżnej przybywały wyłącznie śmigłowcami w celu przeprowadzenia okresowych konserwacji oraz niezbędnych napraw. Załączone zdjęcia archiwalne pochodzą ze zbiorów Library and Archives of Canada.

Trochę wspomnień z niezwykłych zdarzeń.


Archipelag Wysp Magdaleny w skład którego wchodzi Bird Rock pomimo stosunkowo niewielkiej szerokości geograficznej, odznaczał się surowym klimatem. Sezon żeglugowy w Zatoce Św. Wawrzyńca trwał od kwietnia do grudnia. Później następował czas sztormów i zalodzenia wód zatoki, uniemożliwiające dostawę zaopatrzenia i wymianę załóg. Ówczesne statki używane w żegludze przybrzeżnej, najczęściej miały konstrukcję drewnianą i zazwyczaj napędzane były żaglami. Niewielka ich wytrzymałość oraz ograniczona manewrowość sprawiały, że były mało przydatne do nawigacji w lodach.

Dla ostrzegania statków przed niebezpieczeństwem, latarnicy pełnili służbę przez cały rok. Ekstremalnie trudne warunki pogodowe, praca w osamotnieniu i zmęczenie, stały się przyczyną wielu nieszczęśliwych wypadków. Dodatkowo obecność gniazdujących tam chmar ptaków morskich z ich nieustającym jazgotem i wszechobecnymi odchodami, były dodatkowym utrudnieniem. Z powodu ptasiego fetoru wszystkie okna w pomieszczeniach mieszkalnych pozostawały z reguły zamknięte. Dodatkowo tak liczna populacja ptaków na skale spowodowała skażenie wody z której korzystali mieszkańcy latarni. Stało się to przyczyną kilku fatalnych następstw.

Na początku kwietnia 1880 r główny latarnik Whalen, jego syn i drugi latarnik wybrali się na polowanie na foki na paku lodowym. W latarni pozostała jedynie żona latarnika. Zimowa burza sprawiła, że trzej mężczyźni dryfowali po zatoce. Asystent latarnika zdołał wrócić następnego dnia. Pozostali dwaj utonęli.

W 1881 r podczas próby wystrzału z działa, od lontu zapaliła się i zdetonowała otwarta beczka prochu. Zginęli główny latarnik Charles Chiasson i jego syn. Trzecia osoba zmarła w kilka godzin później. Podmuch wybił wszystkie szyby w latarni morskiej.

Kolejny wypadek z armatą wystąpił w czerwcu 1891 r. Główny latarnik Telesphore Turbide załadował ładunek prochowy. W oczekiwanym czasie, działo nie wystrzeliło. Badając tego przyczynę włożył wycior do lufy. W tym momencie armata odpaliła odrzucając go na kilka metrów i prawie odrywając prawą rękę. Jakby tego było mało, to we wrześniu 1896 r spadł na niego żuraw używany do wciągania zapasów na górę skały. Wówczas uznano go za niezdolnego do dalszej służby. Jako rekompensatę przyznano mu dożywotni roczny zasiłek w wysokości 180 dolarów.

W marcu 1897 r, powtórzyła się sytuacja z 1880 r. Trzej latarnicy wybrali się aby zapolować na foki. Dwaj z nich zginęli w czasie sztormu. Trzeci zaledwie 17 letni Arsine Charles, w ciągu trzech dni przebył po lodzie 60 mil. Po drodze pożywiał się mięsem upolowanej foki. W końcu dotarł do Baie Saint Laurent, będąc już u kresu sił. Zmarł w 15 dni później. Żonę latarnika pozostałą samotnie na skale, uratował rządowy statek ratowniczy.

Następny wypadek z prochem nastąpił w 1897 r. Asystent latarnika Hippolyte Melanson został poważnie ranny podczas strzelania z pistoletu na naboje mgłowe.

Dla odmiany w marcu 1912 r jeden z latarników wziął strzelbę aby zapolować na kaczki. Gdy nie wrócił o oznaczonej godzinie, jego żona poprosiła pozostałych o rozpoczęcie poszukiwania. Znaleziono go martwego w wodzie w pobliżu krawędzi kry.
W 1922 r skażona woda stała się przyczyną śmierci latarników Philiasa Richarda i Albina Bourque. Pierwszy z nich miał zaledwie 21 lat. Pozostali dwaj latarnicy doznali przejściowo, częściowego paraliżu. Jedynie teściowa Albina była na tyle zdrowa, że zdołała wysłać sygnał alarmowy. Dzięki temu przybył statek ratowniczy. Prawdopodobnie przyczyną zatrucia były ptasie odchody, które przedostały się do cysterny magazynującej wodę pitną.

Fatalne pasmo zdarzeń w latach 1880-1922, w późniejszych czasach zostało na szczęście przerwane
Nie doszło już więcej do żadnego nieszczęścia. A przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Prawdopodobnie ściślej przestrzegano procedur, szczególnie w odniesieniu do użycia materiałów wybuchowych i bardziej respektowano przepisy BHP. No i może polowano …z większą rozwagą. Tak czy inaczej, praca w odosobnionych latarniach morskich nigdy nie była łatwa, ani bezpieczna. Ten kto marzył o spokojnym zajęciu na łonie przyrody, powinien wybrać sobie jakieś inne miejsce.