Flannan

Ziemowit Sokołowski.

Flannan Isles Lighthouse.
58°17’17”N 07°35’17”W
Eilean Mòr
Szkocja.

U zachodnich wybrzeży szkockich w archipelagu Hebryd Zewnętrznych, na wyspie Eilean Mòr w dniu 7 grudnia 1899 r została aktywowana Flannan Isles Lighthouse. Nazwa pochodzi od św. Flannana irlandzkiego kaznodziei i opata z VII w. Została zaprojektowana przez Dawida Alana Stevensona słynnego szkockiego inżyniera. Latarnia jest nadal aktywna.
Jest to cylindryczna murowana wieża z balkonem otaczającym laternę. Do wieży przylega 1 kondygnacyjny budynek używany dawniej przez latarników. Natomiast mieszkania dla ich rodzin znajdowały się w budynku stacji brzegowej na wyspie Lewis. Był to ładny budynek, z osobnymi wejściami dla każdej z 4 rodzin. Również cumował na tamtejszej przystani tender serwisujący latarnie morskie. Wysokość wieży wynosi 23 metry, natomiast wzniesienie światła 101 m npm. Zasięg aktualnego światła nawigacyjnego 20 mil morskich (37 km). Jest to podwójne białe światło błyskowe w okresie 30 s.

Automatyzacja nastąpiła w 1971 r. W tym samym roku zbudowano żelbetowe lądowisko dla śmigłowców. Budynek dawnych latarników, jest jedynym obiektem na wyspie nadającym się do zamieszkania. W bliskości jest również znajdująca się w stanie ruiny kaplica poświęcona patronowi wyspy. Pewnie dlatego z uwagi na niewielkie rozmiary, latarnicy nazywali ją „budą dla psów”. Wygląda na to, że autorytet patrona z upływem wieków -uległ pewnemu osłabieniu. I pomyśleć tylko, że jak podaje Wikipedia dawni pielgrzymi po dotarciu w to miejsce, dla okazania szacunku, zdejmowali kapelusze i zwracali się twarzą w kierunku słońca. Przy niewidocznym słońcu , należało obrócić się w prawo.
Wysepka jest niewielka (ok 23 ha), za to stromo wznosi się nad powierzchnię morza. Latarnia oraz budynek latarników zostały posadowione na znacznej wysokości -ok. 80 m npm. Zatem nie zagraża im nawet ekstremalna fala atlantycka. Odmienni przedstawia się sytuacja poniżej na stromych zboczach klifów. Na niektórych ich odcinkach wzburzone morze znacznie wznosi się ponad szczyty fal („efekt syfonu”). Stwarza to wielkie niebezpieczeństwo dla przebywających tam osób. Nawet przy spokojnym morzu cumowanie łodzi przy pomostach wymagało niemałej wprawy. Zwłaszcza podczas przypływów. W czasie sztormów było to wręcz niemożliwe.

Wybrane fakty z historii latarni.

Zaledwie w miesiąc po zapaleniu światła nastąpił 4 dobowy sztorm. Skutkiem tego jeden z dźwigów został zmyty i narobił wiele szkód. W 1925 r jako jedna z pierwszych, ta latarnia została włączona w system telegrafii bezprzewodowej. Polegało to na nadawaniu wiadomości drogą radiową z zastosowaniem alfabetu Morse’a. Pierwotnie światło uzyskiwano poprzez spalanie parafiny (20 beczek rocznie). Przy budowie należało dźwigiem przemieścić z łodzi na 45 m wysokości klif materiały budowlane i inne zaopatrzenie. Do transportu w miejsce odbioru już na wyspie, zastosowano poruszający się po szynach czterokołowy wózek. Tory wyposażone w rozjazdy, docierały do niewielkich przystani zlokalizowanych w zachodniej i wschodniej części wyspy. Szyny łączyły się miejscu zwanym „Charing Cross”. Natomiast zestaw ręcznie przestawianych zwrotnic żartobliwie nazywano „Clapham Junction” od ważnego węzła kolejowego w Londynie. Napęd wózka poprzez zmyślny system linowy zapewniała niewielka maszyna parowa zlokalizowana w szopie przy latarni. Zatem latarnicy musieli wykazać się dodatkowo praktyczną wiedzą w obsłudze tej niezwykłej kolejki linowej. W latach 60. XX w system transportowy został zmieniony. Transport zapewniał trójkołowy ogumiony pojazd terenowy napędzany czterosuwowym silnikiem spalinowy o pojemności 400 cm³. Szyny zdemontowano, pozostały jedynie podtorza. Po zastosowaniu śmigłowców (1971 r) w pracach serwisowych i remontowych, również ten zasłużony trójkołowiec przeszedł do historii. W 1999 r acetylenowe źródło światła zostało zastąpione przez elektryczne zasilane z paneli słonecznych.

Tajemnicze zniknięcie załogi latarników.

„W dniu 15 grudnia 1900 r na zmierzającym z Filadelfii do Leith parowcu Archtor, zaobserwowano, że światło latarni nie działa. Skutkiem sztormowej pogody dopiero 26 grudnia serwisowy tender Hesperus zdołał zakotwiczyć w pobliżu wyspy. Na sygnał syreny okrętowej oraz po odpaleniu flar z Hesperusa -ze strony latarni nie otrzymano odpowiedzi. Na latarnianym maszcie flagowym nie było flagi. Wówczas kapitan Harvie rozkazał wysłać szalupę z ratownikami aby sprawę wyjaśnić. Po przybyciu na miejsce ekipa ratunkowa stwierdziła nieobecność 3 latarników, którzy powinni być na służbie. Byli to: James Ducata, Thomas Marshall i Donald McArthur. W pomieszczeniach latarni panował porządek. Lampy były wyczyszczone i ponownie napełnione. Jednak w kuchni drzwi były otwarte, palenisko wygasłe i przewrócone krzesło. Jakby ktoś opuścił to miejsce w pośpiechu.
Ratownicy przeszukując wyspę stwierdzili że wschodnia przystań była w dobrym stanie. Natomiast na przystani zachodniej (od strony Atlantyku) zaobserwowano liczne uszkodzenia spowodowane przez niedawne sztormy. Między innymi zostały zniszczone żelazne barierki wokół dźwigu, balustrady oraz skrzynia w której przechowywano osprzęt dźwigowy i cumowniczy. Skrzynia znajdowała się na wysokości 33 m nad poziomem morza. Przechowywany w niej osprzęt był rozrzucony po pobliskim terenie. Również znajdujący się tam głaz ważący ponad tonę został przemieszczony.

Superintendent Northern Lighthouse Board (operatora szkockich latarń morskich) doszedł do wniosku, że latarnicy (których zwłok nie odnaleziono) zostali zmyci do morza przez wysoką falę podczas próby zabezpieczania dźwigu znajdującego się na zachodniej przystani. Tym niemniej przypuszczenie, że wszyscy trzej równocześnie zajęli się tą ryzykowną pracą pozostawiając latarnię bez nadzoru, wydaje się wątpliwe. Byłoby to wbrew podstawowym zasadom obowiązującym w Northern Lighthouse Board. Bardziej prawdopodobne wydaje się że przy zabezpieczaniu żurawia uczestniczyło jedynie dwóch latarników. Trzeci z nich być może nadbiegł by ich ostrzec przed nadchodzącą ekstremalnie wysoką falą. Wówczas woda zmyła całą trójkę. Potwierdzeniem tego mógł być fakt, że 1 ubranie sztormowe pozostało w latarni. Skutkiem tego nieszczęścia latarnicy pozostawili 3 wdowy i 8 dzieci.
Ciał latarników nigdy nie odnaleziono. Ówczesne „pisma brukowe” snuły różne, na ogół mało prawdopodobne fantazje na temat przyczyny ich zaginięcia. Między innymi miał ich porwać wąż morski, zostali uprowadzeni przez duchy, zamordowani przez zagranicznych szpiegów i t p.
Prawdopodobnie tylko Ocean Atlantycki wie to, co się naprawdę wydarzyło. Ale z pewnością nie zdradzi tej tajemnicy.
Później miały miejsce kolejne nieszczęśliwe wypadki. Jeden z latarników spadł z galerii ze skutkiem śmiertelnym a czterech innych pracowników utonęło, gdy łódź przewróciła się przy pomoście.
Nie należy się zatem dziwić, że kolejni latarnicy podejmowali tam pracę z pewnymi obawami.
Tajemnicze zniknięcie latarników stało się kanwą do książki Wilsona Maya pt. Coffin Road oraz poematu Wilfreda Wilsona pt. Flannan Isle. Na tym motywie powstała również w 1979 r opera kameralna Maxwella Daviesa „The Lighthouse”, kilka filmów a także w 1968 r. utwór brytyjskiej grupy rockowej Genesis pt. „The Mystery of Flannan Isle Lighthouse”.