Ta latarnia morska zasługuje na uwagę z kilku względów. Usytuowana jest za kołem podbiegunowym, w północnej części Półwyspu Kolskiego, otoczonego wodami Morza Białego i Morza Barentsa. Od końca sierpnia do połowy maja Morze Białe jest pokryte lodem. Znacznie łagodniejsze warunki lodowe występują na Morzu Barentsa. Półwysep ma powierzchnię równą w przybliżeniu 1/3 obszaru Polski. W akwenie Morza Białego znajdują się porty Archangielsk, Biełomorsk, i Siewierodwińsk. Arktyka rosyjska jest obszarem bardzo zmilitaryzowanym, zwłaszcza w dziedzinie broni atomowej. Ponadto w portach Półwyspu Kolskiego cumuje wiele przeznaczonych do złomowania okrętów z napędem nuklearnym. Nie brakuje tam również wielu innych odpadów promieniotwórczych. Około 100 świetlnych znaków nawigacyjnych zasilanych jest z mini reaktorów typu RTG. Niemało z nich jest w złym stanie technicznym. W przeciwieństwie do przyległych obszarów Norwegii, Szwecji i Finlandii cały ten obszar jest mocno zdegradowany.
Latarnia morska Święty Nos.
Latarnia została zbudowana na niewielkim przylądku (ok 35 km²) wysuniętym w Morze Barentsa z z NE części Półwyspu Kolskiego. Nazwa latarni wywodzi się od przylądka Svyatoy Nos. W odległości ok 291 km w kierunku 295°, znajduje się Murmańsk. Jest to najstarsza aktywna latarnia morska w Arktyce. Została zbudowana w 1863 r. W 1872 r zainstalowano tam parowy sygnał mgłowy.. Jest to ośmiokątna drewniana wieża z laterną i galerią wokół niej. Wysokość wieży wynosi 22 m npt. Niedawno odrestaurowana wieża ma barwę brzoskwiniową. Soczewka Fresnela zainstalowana w 1890 r nadal jest w użyciu. Wzniesienie światła nawigacyjnego wynosi 94 m npm. Charakterystyka światła: 2 białe błyski/15 s. Zasięg 22 mile morskie (40,7 km.)
Na samym początku w skład obsługi latarni wchodził główny latarnik oraz 6 jego pomocników. Poza obsługą latarni do ich obowiązków należał serwis meteorologiczny i sygnalizacja morska. Latarnia została wprawdzie zbudowana na stałym lądzie, lecz w bardzo surowym klimacie i znacznym oddaleniu od osiedli ludzkich.. Służba na tym obiekcie nawigacyjnym należała do najtrudniejszych. W ciągu 2 pierwszych zim kilku latarników zmarło skutkiem szkorbutu. Była to plaga wynikająca z braku witamin W okresie późniejszym opanowano ten problem.
Wyjątkową postacią był Jewłampij Bagriecow (główny latarnik). Od początku XX wieku stopniowo pogarszał mu się wzrok. Do tego stopnia, że w końcu nie widział nawet knotów lamp. Jednak dzięki wieloletniej służbie znał na pamięć każdy zakątek latarni i znajdujących się tam urządzeń. W ich bezpośredniej obsłudze wyręczała go żona, również zatrudniona na latarni. Jewłampij Bagriecow był mimo wszystko zdeterminowany, aby nadal pozostawać w czynnej służbie. Ówczesna administracja oznakowania nawigacyjnego Morza Białego, w uznaniu dotychczasowych zasług, przydzieliła mu dodatkowego latarnika. I chwała jej za to. Szczegółowa inspekcja latarni przeprowadzona w 1913 r. przez kontradmirała Buchtiejewa przysłanego z z St. Petersburga, potwierdziła perfekcyjną pracę zatrudnionych tam latarników. Kontradmirał uznał, że głównemu latarnikowi należy się kolejna nagroda. W swym raporcie zawarł następujące stwierdzenie: „Bagriecow, choć niewidomy, tak bardzo zżył się latarnią, że jest wyczulony na jej działanie, jakby to był jego własny organizm”. Niewidomy latarnik pełnił swą służbę aż do początków Rewolucji Październikowej. Później jego syn został głównym latarnikiem. Natomiast ostatni główny latarnik Michaił Iwanowicz Gorbunow pełnił na niej służbę przez 36 lat, aż do automatyzacji w2002 r. Święty Nos jest traktowany jako narodowy historyczny monument od 2012 r. Przybrzeżne obszary rosyjskiej Arktyki są objęte ścisłą tajemnicą ze względów militarnych – to oczywiste.
Dodatkową dla mnie tajemnicą jest nazwa przylądka oraz samej latarni: „Święty Nos”. Nos jest niewątpliwie pożytecznym organem powonienia i oddychania. Ale żeby uznać go świętym?. To chyba przesada. Dla pociechy, w tym obszarze znajduje się inna aktywna latarnia morska o swojskiej nazwie „Korowiy Nos” (Krowi Nos). Nie sądzę wprawdzie, aby te pożyteczne zwierzęta czuły się dobrze w tak nieprzyjaznym klimacie, ale w miarę jego ocieplenia – kto wie. Może oprócz radioaktywnego mleka, będą jeszcze świeciły. To może się podobać!. No cóż: co kraj to obyczaj. Proszę wybaczyć „czarny humor”. Tak czy inaczej, wciąż aktywna latarnia morska „Święty Nos”, cieszy oczy swą zgrabną sylwetką. I niech tak, już pozostanie. Wyrazem pamięci o tym interesującym obiekcie nawigacyjnym jest również znaczek pocztowy, umieszczony poniżej.
Jesteśmy kontynuatorem Rajdu LATARNIKA, Imprezy te wcześniej realizowane były przez Klub Sportowy Uznam Świnoujście w latach ubiegłych na terenie wysp Wolin i Uznam.
W pierwszej edycji na terenie gmin Stepnica, Goleniów, Przybiernów przewidziane są trzy kategorie rowerowe i dwie piesze na różnych dystansach i liczbie punktów kontrolnych.
Prosimy o propagacje materiałów na Państwa stronach
W załączeniu plakat, Goleniowska Kompania Rowerowa LEGIONY ULICY Komandor Adam Gulbinowicz
Światła nawigacyjne pomiędzy wyspami Korsyką a Sardynią. (Oraz wybrane wydarzenia na tych akwenach)
Pan Marian Falco przesłał nam serię zdjęć morskich znaków nawigacyjnych znajdujących się w Cieśninie Bonifacio oddzielającej francuską Korsykę od włoskiej Sardynii. Nazwa cieśniny wywodzi się od największego miasta portowego na Korsyce. Ponadto uwidocznione są zdjęcia na podejściach do Alghero i Palau. Za nadesłane fotografie uprzejmie dziękujemy. Różnorodne, świetlne znaki nawigacyjne pięknie prezentują się na tle wspaniałej morskiej przyrody. Interesujące są również niektóre wydarzenia, które miały miejsce na tych wodach.
Cieśnina Bonifacio o minimalnej szerokości 11km. i maksymalnej głębokości 100m oddziela Morze Tyrreńskie od zachodniej części Morza Śródziemnego. Oprócz wymienionych powyżej dużych wysp, znajdują się tam 2 archipelagi niewielkich, granitowych wysepek i wielu raf. Nazwy archipelagów to: Lavezzi (należy do Francji) i Maddalena (obszar Włoch). Żegluga w tym miejscu nie należy do łatwych, a zalecany tor wodny w cieśninie ma zaledwie 1 milę morską szerokości. Z tego powodu, morski pilotaż jest obowiązkowy. Nie dotyczy to jednak promów, kursujących pomiędzy wyspami. Ich nawigatorzy mają odpowiednie uprawnienia. Po katastrofie zbiornikowca w 1993 r, zakazany jest tam transport ładunków niebezpiecznych.
Morze Śródziemne zwykle kojarzy się nam z piękną słoneczną pogodą. I tak faktycznie jest przez większą część roku. Jednak w okresie jesieni i zimy, nie jest już aż tak przyjemnie. Specyficzne uwarunkowania hydrometeorologiczne panujące w cieśninie, sprawiają, że jest to wietrzny akwen. Około 330 dni w roku wieją tam wiatry (głównie z kierunku zachodniego) o prędkości > 16 m/sek. (57,6 km/h.). Przy tym występują silne prądy morskie. No i te niebezpieczne skaliste mielizny.
W przeszłości zdarzyło się tam niemało katastrof. Jedna z najbardziej znanych miała miejsce 15 lutego 1855r, kiedy to francuska fregata o wdzięcznej nazwie Semillante (Błyskotliwa) po wejściu na skalistą mieliznę poszła na dno, zabierając z sobą 750 marynarzy i żołnierzy. Do jeszcze bardziej dramatycznego wydarzenia doszło w czasie II Wojny Światowej. Otóż po zawieszeniu broni z aliantami we wrześniu 1943r, włoski flagowy okręt liniowy -pancernik Roma (Rzym) został dwukrotnie zaatakowany i zatopiony bombami sterowanymi falami radiowymi. Dokonał tego niemiecki bombowiec typu Dornier 717. Wystarczyły 2 lub 3 celne trafienia przeciwpancernymi bombami (typu Fritz X) o masie 1,4 t każda, aby wywołać pożar i eksplozję w przedziale amunicji.
Nowoczesny pancernik o mocy 140 tys KM, wyporności 46,2 tys t, uzbrojony w 9 armat o kalibrze 381 mm., i 12 dział o kalibrze 152 mm, przełamał się i zatonął wraz z 1393 marynarzami. Imponujący arsenał artylerii głównej i średniej (nie licząc jeszcze liczniejszych dział o mniejszym kalibrze) zainstalowanych na tym okręcie, nie zdołał go obronić przed atakiem bombowca. Dało to również argument do późniejszej likwidacji okrętów tej klasy. W tej tragedii zginął dowodzący włoską flotyllą admirał Carlo Bergamini wraz z całym sztabem. Ocalało 622 marynarzy, uratowanych przez włoskie okręty eskortujące. Akweny otaczające Korsykę i Sycylię są obszarami intensywnej turystyki morskiej. Na Korsyce jest usytuowanych 6 podstawowych portów obsługujących ruch pasażerski i towarowy. Są to: Bonifacio, Porto Vecchio, Propriano, Ajaccio, Bastia, L’Ile Rousse i Calvi. Ponadto całe wybrzeże Korsyki jest otoczone licznymi mniejszymi marinami i przystaniami, wykorzystywanymi przez żeglarzy. Szczególnie w okresie od mają do początków października. W części NW wypada wymienić przynajmniej Saint -Florent, Calvi i Porto Polio. W części SW Porto de Propriano oraz Bonifacio. W części SE Porto Vechio. Szczyt sezonu od połowy lipca do końca sierpnia. W pobliżu portów na ogół znajdują się dogodne kotwicowiska.
Również na wybrzeżu Sardynii występuje niemało (ok 17) małych portów i przystani, wykorzystywanych przez żeglarzy. Do największych z nich można zaliczyć Porto Torres i Olbia na północy, Arbatax na wschodzie, Cagliari na południu. Natomiast żeglarze najczęściej odwiedzają Marinę di Porto Cervo, Porto di Santa Teresa Gallura i Marinę di Portisco w mieście Obia. Miłośnicy historii a zwłaszcza spraw wojennych, mają na Korsyce miejsce, które powinni koniecznie zobaczyć. Otóż w mieście Ajaccio, będącym stolicą Korsyki znajduje się dom rodzinny Napoleona Bonaparte. Na temat tej wybitnej postaci, napisano wiele dzieł naukowych. Tutaj chcę przekazać jedynie kilka uwag „natury ogólnej”. Napoleon Bonaparte początki edukacji rozpoczął w w seminarium duchownym w Autun, gdzie przez 3 miesiące uczył się języka francuskiego. Następnie podjął naukę w szkole wojskowej w Brienne-le-Chateau jako stypendysta królewski. Po ukończeniu studiów w Szkole Militarnej w Paryżu uzyskał w 1786r. stopień porucznika artylerii. Był zatem umysłem ścisłym a zarazem wszechstronnym. W czasie studiów uczęszczał na wykłady z matematyki, łaciny, francuskiego, niemieckiego, historii, geografii, fizyki, budowy fortyfikacji oraz uzbrojenia. Nadto uczestniczył w zajęciach z szermierki, tańca i muzyki. Uważany był za samotnika, który woli naukę niż rozrywki w gronie zamożniejszych kolegów. W trakcie trwania kariery wojskowej błyskawicznie awansował od porucznika aż do generała. W służbie cywilnej osiągnął najwięcej, ponieważ w wieku 35 lat został koronowany na Cesarza Francuzów. Oprócz wybitnych dokonań w dziedzinie sztuki wojennej, dał się również poznać jako inicjator oraz współautor nowoczesnych rozwiązań urbanistycznych w Paryżu. Wiele z nich nadal budzi podziw. Ale to już całkiem inna historia.
W czasie „Wojen Napoleońskich” armia francuska z reguły dominowała w operacjach lądowych. Odmiennie przedstawiała się sytuacja na morzach. Tam dominantem była bardziej liczna, lepiej dowodzona i nowocześniejsza flota brytyjska. W okresie Rewolucji Francuskiej (w czasie terroru) większość oficerów marynarki wojennej pochodzenia szlacheckiego została zmuszona do emigracji lub została zgilotynowana. Pozostali admirałowie np. Bruix, Truguet i de Villeneuve pomimo dużych umiejętności i determinacji nie byli w stanie przeciwstawić się brytyjskiej flocie. Tym niemniej sam Cesarz Napoleon który za życia otrzymał blisko 30 najwyższych odznaczeń, pośmiertnie został uhonorowany dodatkowo pięknym okrętem swego imienia, zbudowanym w Tulonie w 1850 r. Był to pierwszy na świecie drewnianej konstrukcji okręt liniowy o napędzie parowo -żaglowym, uzbrojonym w 90 armat. Jego napęd stanowiły żagle umieszczone na 3 masztach oraz 2 cylindrowy silnik parowy (960 nhp) napędzający śrubę. Wątpliwą „ozdobę” okrętu stanowiły 2 dymiące kominy, gdy „szedł pod parą”. Jego wymiary: L 77,8 m, B 17 m, T 8,4 m. Wyporność 5 tys ton. Osiągał prędkość max. 14 węzłów 26 km/h i marszową 12,1 węzła (22,4 km/h). Załogę stanowiło 910 oficerów i marynarzy. Jego autonomiczność oszacowano na 3 miesiące (pod względem zapasów żywności dla załogi), lub 9 dób żeglugi przy wyłącznym użyciu napędu parowego, przy marszowej prędkości. Tu decydował możliwy zapas węgla bunkrowego, spalanego w paleniskach. Oznaczało to, że np. po wyjściu z Tulonu mógł blisko czterokrotnie okrążyć Korsykę i Sardynię a nikt nie musiał by pracować przy żaglach. Zastosowanie napędu śrubą pozwoliło na uniknięcie problemów związanych z wcześniejszym napędem boczno- kołowym, podatnym na uszkodzenia i zajmującym znaczną część śródokręcia. Główną wadą napędu kołowego była jego nierównomierna praca przy przechyłach bocznych wywoływanych przez fale. Pogarszało to również stateczność kursową. Tych wad nie posiadał napęd śrubowy.
Rozwinięciem koncepcji „Napoléona” była pełnomorska fregata pancerna „La Gloire” (Chwała), która weszła do służby w 1860 r. Na tej jednostce, drewniany kadłub obłożony został płytami żelaznego pancerza. Grubość drewnianych burt wynosiła 60-66 cm. Natomiast płyty pancerne miały grubość do 120 mm. Okręt posiadał pomocnicze ożaglowanie najpierw barkentyny, później fregaty. Późniejsze „dojrzałe” już pancerniki całe były zbudowane ze stali. Grubość ich pancerza chroniącego żywotne części okrętu, w przybliżeniu odpowiadała kalibrowi dział, w które były wyposażone. „Napolèon” wziął udział w Wojnie Krymskiej. W tych czasach uznawany był za bardzo nowoczesny. Inżynierowie i stoczniowcy francuscy mogli być z niego dumni. Na owe czasy, była to rewelacja! Głównym projektantem tej udanej jednostki bojowej był Henri Dupuy de Lôme. Ten wybitny francuski inżynier odbył praktykę m in. w stoczniach brytyjskich. Dał się również poznać jako konstruktor sterowca (balonu z własnym napędem), oraz opracował koncepcję okrętu podwodnego z napędem elektrycznym.
Ludzie nieobeznani z okrętami, dziwili się dlaczego „Napolèon” miał aż 90 armat. Otóż zgodnie z ówczesną taktyką walk na morzu, wrogie floty poruszały się równoległymi kursami w jednej linii, w odległości skutecznego strzału swych armat. Stąd nazwa „okręty liniowe”. Armaty rozmieszczone były na pokładach artyleryjskich po obu burtach. Zatem, zanim wynaleziono obrotowe wieże artyleryjskie umieszczone w osi wzdłużnej kadłuba, celowano praktycznie całym okrętem, a salwy można było oddać tylko z jednej burty. Dowodzący flotą starali się zająć pozycję po stronie nawietrznej w stosunku do przeciwnika. Uzyskiwali dzięki temu efektywniejsze manewrowanie żaglami, zakłócając przy okazji pracę żagli strony przeciwnej.. Ponadto niesiony wiatrem dym ze spalonego czarnego prochu, utrudniał orientację oraz sygnalizację flagową u przeciwnika. O powodzeniu w starciach pojedynczych okrętów decydowały głównie: ilość i kaliber armat, sprawność kanonierów, no i oczywiście…kunszt żeglarski. Natomiast bitwy całych eskadr to już wyższa sztuka, opisana gruntownie w różnych annałach. W tekście zamieszczone zostały zdjęcia przekazane nam przez p. Mariana Falco, za co dziękujemy, oraz zdjęcia i mapy z „Wikipedii” oraz „Google Earth”. Poświęcono też nieco uwagi niektórym sławnym okrętom, które działały na tych wodach. I niektórym wybitnym ludziom…też.
Przedstawiamy tutaj różne ciekawe informację związane z latarniami morskimi przesłane przez naszych Sympatyków.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.RozumiemNie wyrażam zgody