Ziemowit Sokołowski.
Norweska latarnia morska
Grip Fyr.
63°14’01”N 7°36’33”E
Ta latarnia morska zasługuje na naszą uwagę z kilku powodów. Jest drugą pod względem wysokości latarnią morską w Norwegii. Po wtóre ma ciekawą konstrukcję i specyficzną lokalizację. Nadto doszło na niej do pewnego zdumiewającego incydentu.
Trochę historii i techniki.
Latarnia została zbudowana w latach 1885-1888 na niewielkiej szkierowej wysepce Bratthårskollen w 82 wyspowym archipelagu Grip -stąd wywodzi się jej nazwa. Wysepka jest jałową skałą na której znajduje się wieża latarni morskiej, betonowy hangar na łodzie i 2 krótkie nabrzeża. Nic więcej . Nie starczyło już odpowiedniego miejsca na budowę domu dla latarników oraz zaplecza technicznego latarni. To wszystko mieściło się wewnątrz wieży. Skutkiem częstego, wysokiego falowania Morza Norweskiego zwłaszcza z kierunku NW skutkującego zalewaniem niewielkiej wysepki, dotarcie do niej stanowiło niemały problem. Do wieży wchodzono do po kilku metrowej, stalowej drabinie. Oprócz ciasnoty i wilgoci niemałą uciążliwością dla latarników były hałas i wibracje wytwarzane przez pracujący tam silnik dieslowski. Elektryfikacja nastąpiła w 1932 r.
Wieża w kształcie ściętego stożka składa się z 2 części: dolnej zbudowanej z granitu oraz górnej wykonanej z żeliwa. Wysokość wieży wynosi 44 m, natomiast wzniesienie trójbarwnego światła sektorowego 47 m. npm. Zasięg białego światła wynosi 20 mil morskich (37 km), zielonego i czerwonego 17,4 Mm. (32,2 km). Automatyzacja nastąpiła w 1977 r. Obecnie źródłem światła są panele słoneczne. Wysepka oraz wieża nie są dostępne do zwiedzania.
Dziwne zdarzenie.
Latarnicy zawsze byli przykładem sumienności i rzetelności w pełnionej przez siebie służbie. Zwłaszcza w Skandynawii, gdzie poszanowanie prawa oraz szacunek dla sprawiających ważne funkcje polityków -są oczywiste. To zupełnie odwrotnie niż u nas. Tym bardziej budzi zdumienie incydent, jaki zdarzył się w przeszłości w tej właśnie latarni. Według relacji hiszpańskiego pisarza Gonzaleza Maciasa („Światło na krańcach świata”), doszło tam do gorszących zdarzeń. Otóż konkurujący o względy pewnej kobiety dwaj latarnicy weszli w konflikt, skutkiem którego jeden z nich nie mógł dostać się do wieży i musiał szukać pomocy u pobliskich rybaków. Na nich zawsze było można liczyć. Inne szczegóły zajścia nie są znane. A może to i lepiej. Norweska administracja morska zareagowała zdecydowanie. Obaj latarnicy musieli zmienić miejsce pracy, a kobiecie nakazano opuścić tą wyspę. I to chyba było najlepsze, co należało uczynić w takiej sytuacji.