Autor: Ziemowit Sokołowski
Pomiędzy Dworcem Głównym a Trasą Zamkową w Szczecinie, po zakończonym tu w 2013r generalnym remoncie nabrzeży miejskich, powstały efektowne bulwary spacerowe i ścieżki rowerowe. Ich łączna długość wynosi ok 1,8 km, z czego ponad 70% znajduje się na zachodnim brzegu Odry. Szlak żeglowny przecinają w tym miejscu 3 przeprawy mostowe. Są to Trasa Zamkowa, Most Długi i Most Kolejowy. Te dwa ostatnie, były do lat 70, zwodzone.
Mogą tu cumować niewielkie statki pasażerskie, jachty oraz barki. Te jednostki pływające mają zapewniony dostęp do wszystkich niezbędnych mediów. Bosmanat usytuowany jest na wschodnim brzegu rzeki. Tym fragmentem portu administruje Sp. z oo. Żegluga Szczecińska. Dalej w kierunku północnym znajduje się Bulwar Chrobrego o długości ok 1 km, od dziesięcioleci stanowiący reprezentacyjną część miasta. Bulwar Piastowski znajduje się w akwenie wód śródlądowych. Natomiast Bulwar Chrobrego usytuowany jest w akwenie morskich wód wewnętrznych. Granicę między nimi stanowi Trasa Zamkowa. Całość nawiązuje do morsko – rzecznego charakteru Szczecina.
Szkoda tylko, że stan techniczny drogi wodnej Odry jako całości (a i Wisły również) jest gorszy niż w połowie ubiegłego wieku. W okresie powojennym nie brakło koncepcji a także bardziej szczegółowych projektów regulacji rzek, zarówno pod kątem transportu jak i skutecznego zabezpieczenia przed powodziami. Odnośnie Odry, szczególnie odznaczał się wrocławski ośrodek naukowy. Jednak gremia decydujące o gospodarce kraju, nie zdobyły się jak dotąd na konkretne działania w tej materii. Dlatego to mamy do czynienia z regresem w dziedzinie regulacji głównych rzek Polski.
Dobrze przynajmniej że w Szczecinie po dziesięcioleciach marazmu, miasto ponownie zwróciło się w stronę rzeki. Pięknym nawiązaniem do szeroko rozumianych tradycji morskich, jest realizowana przy Bulwarze Piastowskim przestrzenna kompozycja. W swym założeniu składać się ma ona z szeregu monumentów usytuowanych wzdłuż „Alei Żeglarzy”. Początek już został zrobiony. Załączona galeria zdjęć przedstawia Bulwar Piastowski w czasie finału regat żaglowców oraz po sezonie żeglarskim.
Monumenty Jana Wyszaka
Zgodnie z legendą, Wyszak w 1126r wziął udział w łupieskiej wyprawie 6 okrętów księcia Racibora do Danii. Wyprawa zakończyła się klęską a nasz bohater trafił na 2 lata do duńskiego lochu. W czasie snu miał widzenie, że jeśli postanowi przyjąć chrzest i wyrzec się piractwa- to odzyska wolność. Udało mu się uciec z więzienia i na skradzionej od miejscowego rybaka łódce wyruszył w morze. Los mu sprzyjał tak, że po przebyciu 300 mil wrócił do rodzinnego Szczecina. Łódź jako votum w podzięce za ocalenie życia, kazał zawiesić przy bramie miejskiej. Wyszak dal się również poznać jako kupiec i rajca miejski. Później wziął udział w 2. wyprawie Ottona z Bambergu. Wyprawa miała na celu chrystianizację Pomorza. Czy zerwał z piractwem? -tego nie wiemy!.
Jego postać została uwidoczniona wcześniej przy fontannie na Wałach Chrobrego. Natomiast przy Moście Długim znajduje się rzeźba łodzi autorstwa Michała Gładkiewicza. Jest to kompozycja wykonana ze stali okrętowej i stali nierdzewnej. Ten monument o wadze 1,5 tony może okazać się równie trwały jak związana z nim legenda.
Monument Kazimierza Haski (1912-1976)
W dniu 14 mają 2016 r., na Bulwarze Żeglarzy w Szczecinie, odsłonięta została rzeźba wybitnego żeglarza i wychowawcy wielu adeptów żeglarstwa na Pomorzu Zachodnim, jachtowego kapitana żeglugi wielkiej – Kazimierza Haski.
Wywodzący się z Poznania żeglarz, był również artystą rzeźbiarzem. Wykonany z brązu monument, powstał w oparciu zachowane zdjęcie i przedstawia kapitana wspartego o totem Harcerskiej Drużyny „Wilków Morskich”. Autorem rzeźby jest p. Paweł Szatkowski, który zrealizował wcześniej monument kpt. Ludomira Mączki.
Kazimierz Haska był nestorem żeglarstwa w naszym regionie. Od czasów powojennych działał w Lidze Morskiej, Polskim Związku żeglarskim i Jacht Klubie AZS. Mimo tego że był bezpartyjny, został pośmiertnie (1976 r.) odznaczony Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski. Ponadto, został wpisany do Księgi Zasłużonych dla miasta Szczecina.
Monument Żeglarza
kapitana jachtowej żeglugi wielkiej
Lubomira Mączki
(1926-2006)
Metalowy monument poświęcony temu znanemu i wybitnemu szczecińskiemu żeglarzowi, został odsłonięty 16 mają 2015r. na zachodnim brzegu Odry, przy Bulwarze Żeglarzy w Szczecinie. Jest to rzeźba naturalnej wielkości autorstwa Pawła Szatkowskiego. Monument ukazuje postać żeglarza trzymającego w prawej dłoni kolo ratunkowe z napisem Maria.- będącym imieniem jachtu, którego był właścicielem. Na jego lewym barku spoczywa sklarowana lina. Lekko uniesiona w górę głowa sprawia wrażenie, że wypatruje kogoś na wysokim brzegu bulwaru.
Złoty napis umieszczony u podstawy monumentu głosi: LUDOMIR MĄCZKA PRZEZ PRZYJACIÓŁ ZWANY LUDKIEM, URODZONY 22 MAJA 1926 R WE LWOWIE, ZMARŁ 30 STYCZNIA 2006 R W SZCZECINIE. POLSKI ŻEGLARZ, KAPITAN JACHTOWY, PODRÓŻNIK I GEOLOG.
Niestety nie dane mi było osobiście poznać tej barwnej postaci polskiego żeglarstwa. Z tego powodu przytaczam jedynie wyrywkowe dane zaczerpnięte z Jego żeglarskiego życiorysu. O ile mi wiadomo, to swoją przygodę z żaglami rozpoczął w 1949r we Wrocławiu. Potem odbył kursy i obozy żeglarskie w Sławie Śląskiej, Trzebieży, Jastarni, Szczecinie i w Giżycku.
Odbywając liczne rejsy śródlądowe i morskie stopniowo podwyższał swoje uprawnienia żeglarskie. Od 1955 r. jego „portem macierzystym” był Szczecin. W 1958r uzyskał patent jachtowego kapitana żeglugi wielkiej. Jego „oczkiem w głowie” była Maria -kecz z dębowym szkieletem i mahoniowym poszyciem. W licznych morskich i oceanicznych rejsach przepłynął prawie 170 tys mil morskich, co odpowiada w przybliżeniu 8 krotnemu okrążeniu Ziemi. W tym 9 razy przemierzył Atlantyk, 4 razy Pacyfik i 3 razy Ocean Indyjski. Ma s/y Maria 2 razy opłynął świat w latach 1973-1984 i 1999-2003.
Z natury był bardzo skromnym człowiekiem. Mówił o sobie, że nie dokonał w życiu niczego wielkiego. Dobrze, że ludzie znający się na żeglarstwie byli i są zgoła odmiennego zdania. Moim zdaniem, monument żeglarza stojący na zachodnim brzegu Odry dobrze oddaje charakter Jego osobowości.
Monument Chronometru
Przy zachodniej estakadzie Trasy Zamkowej umieszczony został monument upamiętniający epokowy wynalazek Johna Harrisona żyjącego w latach 1693-1776. Wynalazca będący z zawodu cieślą i stolarzem, zasłynął głównie jako genialny zegarmistrz, konstruując po 30 latach prób 4 egzemplarze precyzyjnego urządzenia przydatnego do pomiaru czasu w warunkach morskich. Wymagana była między innymi automatyczna regulacja naciągu sprężyny oraz kompensacja zmian temperatur. Chronometr musiał być również odporny na wstrząsy wywołane pracą statku na falach. Żaden z lądowych zegarów nie spełniał nawet w przybliżeniu tych warunków.
Dokładny pomiar czasu był nieodzowny do ustalenia długości geograficznej wynikającej z różnicy czasu miejscowego w stosunku do czasu Greenwich. Długość geograficzna jest to kąt dwuścienny zawarty między płaszczyzną południka 0° a płaszczyzną południka przechodzącego przez dany punkt na powierzchni Ziemi. Wcześniejsze metody ustalania długości geograficznej były mało dokładne, co spowodowało wiele katastrof morskich.
Czary goryczy dopełniła tragedia, jaka wydarzyła się w 1707r na skałach przy archipelagu wysp Scilly w pobliżu Kornwalii. Na rafach rozbiły się wtedy 4 okręty eskadry admirała Shovella. Wraz z nimi na dno poszło około 2 tysięcy marynarzy. Powodem był błąd w ustaleniu długości geograficznej wynoszący ok 100 mil. Wkrótce później (1714r) brytyjska Izba Gmin ustaliła nagrodę w wysokości 10 -20 tysięcy funtów szterlingów za metodę, która by gwarantowała dokładność w przedziale 1° do 0,5°. Jeden stopień długości geograficznej odpowiada 60 milom morskim. Po wielu perypetiach związanych z próbami przywłaszczenia wynalazku przez inne osoby (nie obowiązywało wówczas prawo patentowe) oraz inercją administracji, Harrison otrzymał w końcu należną mu nagrodę.
W czasach nam współczesnych stosuje się chronometry kwarcowe i atomowe. Nadawane są również radiowe sygnały czasu. Zresztą system GPS zapewnia określenie aktualnej pozycji w każdym miejscu i czasie. Tym niemniej dobrze się stało, że ten skromny w formie monument poświęcony chronometrowi okrętowemu znalazł miejsce w „Alei Żeglarzy”. Do czasów okrzepnięcia radionawigacji, nawigacji satelitarnej i nawigacji inercyjnej, precyzyjny pomiar czasu był nieodzownym elementem astronawigacji umożliwiającej określenie pozycji statków i samolotów na pełnym morzu. Zaś astronawigacja jest wiedzą umożliwiającą określenie pozycji statku lub samolotu z pomiarów ich odległości od znanych pozycji rzutów gwiazd, Słońca, planet i Księżyca. Pomocna była tu również „pozycja zliczona” bazująca na wskazaniach logu i kompasu, przy uwzględnieniu prądów morskich i wiatrów.
Pełny i bardzo interesujący opis chronometru oraz innych dawnych i współczesnych instrumentów nawigacyjnych, można znaleźć w książce p. Józefa Gawłowicza pt. Opowieści Nawigacyjne. Jest to wydanie specjalne z okazji regat „The Tall Ship Races”, wydrukowane przez ZAPOL Szczecin w 2007r. Kapitan żw. Józef Gawłowicz jest również honorowym uczestnikiem naszego Stowarzyszenia.
Monument Astrolabium
Bulwar Żeglarzy usytuowany na zachodnim brzegu Odry w Szczecinie, wzbogacił się w 2015r o dwa monumenty instrumentów nawigacyjnych ściśle związanych z żeglugą morską. Tymi instrumentami były astrolabium oraz sekstant. W stosunku do wcześniej użytkowanych przyrządów nawigacyjnych: „laski Jakuba” oraz „kwadrantu”, był to prawdziwy przełom w dziedzinie nawigacji. Nazwa „astrolabium” wywodzi się od od greckiego wyrazu astron (gwiazda) oraz związanego z nim czasownika labein (brać). Oryginalna, grecka nazwa tego przedmiotu brzmiała ”astrolabon”. W pierwotnym zastosowaniu, był to przyrząd do pomiarów astronomicznych. Minęło bardzo wiele czasu, zanim zastosowano go w nawigacji morskiej. Widoczny na Bulwarze Żeglarzy monument, jest znacznie powiększonym modelem astrolabiów-istniejących w przeszłości.
Wynalazek astrolabium przypisuje się Hipparchowi greckiemu matematykowi, astronomowi i geografowi -żyjącemu w II wieku przed naszą erą. Przyrząd ten służył do wyznaczenia wzniesienia wybranych ciał niebieskich nad linią horyzontu oraz do pomiaru czasu. Miał zatem ścisły związek z astronomią. Nadto instrument pozwalał na określenie szerokości geograficznej na powierzchni Ziemi, będącej jednym z podstawowych elementów astronawigacji.
Jako pierwsi docenili jego zalety, począwszy od VIII wieku żeglarze arabscy. Astrolabia pojawiły się w Europie dopiero w XIV w. W epoce wielkich odkryć geograficznych (od XV do połowy XVII w.) znalazły one szerokie zastosowanie. Astrolabia robione były z brązu lub cyny. Arabscy i europejscy rzemieślnicy wykonujący te instrumenty nawigacyjne, dokładali wielkich starań w zakresie precyzji oraz ich bogatego zdobnictwa. Pod tym względem należy uznać je za arcydzieła sztuki grawerskiej. Niektóre egzemplarze zdobione były również przez jubilerów szlachetnymi kamieniami. Pomijam tu szczegóły związane z budową i praktycznym stosowaniem tego precyzyjnego instrumentu. Zainteresowana osoba może je znaleźć w książce kapitana ż.w. Józefa Gawłowicza pt. Opowieści Nawigacyjne.
Z początkiem XVIII wieku europejscy nawigatorzy zaczęli stosować bardziej precyzyjne i prostsze w obsłudze sekstanty oraz oktanty. Jednym z pionierów w tej dziedzinie był słynny angielski odkrywca i kartograf James Cook. W połączeniu z użytkowaniem opisanego wcześniej chronometru, uzyskano możliwość dokładniejszego określania długości geograficznej. Wpłynęło to na większe bezpieczeństwo żeglugi. Również kartografia wzniosła się na nie spotykany dotąd poziom rzetelnego oddawania powierzchni Ziemi oraz brzegów mórz i oceanów.
W załączonej galerii, uwidoczniony jest nadodrzański monument astrolabium oraz zdjęcia zabytkowych astrolabiów pochodzenia arabskiego.
Monument Sekstantu
Znajdujący się na zachodnim brzegu Odry, przy Bulwarze Żeglarzy monument symbolizuje szeroko rozbudowaną „rodzinę”-tego rodzaju instrumentów nawigacyjnych. Bez sekstantu trudno sobie wyobrazić rozwój kartografii oraz żeglugi morskiej i długodystansowej komunikacji lotniczej, aż do czasów udoskonalenia nawigacji bazującej na propagacji fal radiowych. Za wynalazcę sekstantu w 1731r uznaje się Johna Hadley’a żyjącego w latach 1682-1744. Wynalazca był matematykiem oraz konstruktorem wielu innych przyrządów optycznych. Opisywany monument jest znacznie powiększonym modelem podstawowych instrumentów nawigacyjnych tego typu.
W największym uproszczeniu: sekstant jest optycznym kątomierzem lusterkowym mierzącym kąty pionowe lub poziome. Jego nazwa pochodzi od łacińskiego wyrazu sexta oznaczającego 1/6 część koła. Podstawowa część sekstantu o nazwie limbus stanowi właśnie wycinek szóstej części koła. W astronawigacji stosowanej na pełnym morzu, służył do pomiaru wysokości Słońca Księżyca lub gwiazd. W połączeniu z precyzyjnym pomiarem czasu, umożliwiało to po dokonaniu odpowiednich obliczeń, określenia astronomicznej pozycji statku na morzu. Oprócz sekstantów stosowano również oktanty, bazujące na 1/8 części koła. Sekstantu używał w swych podróżach dookoła świata, słynny angielski odkrywca i wybitny kartograf James Cook (1728-1779). Wykonane przez niego mapy, budzą podziw swą dokładnością do czasów nam współczesnych.
Wprawny nawigator był w stanie obliczyć aktualną pozycje statku w czasie poniżej pół godziny. Warunkiem koniecznym dla dokonania pomiarów było jednak bezchmurne niebo. Niekiedy długo należało czekać na pokazanie się gwiazd lub słońca. Wówczas to w okresach pomiędzy kolejnymi pomiarami, posługiwano się pozycją zliczoną, będącą funkcją prędkości i kursu statku. Uwzględniano przy tym dryf statku wywołany wiatrem i jego znos spowodowany prądami morskimi.
W nawigacji terestrycznej (w pobliżu brzegu) za pomocą pomiarów kątów poziomych lub pionowych obserwowanych, znanych obiektów -określa się kierunek i odległość od nich. Przecięcie się linii namiarów daje pozycję na morzu.
W epoce żaglowców istniał zwyczaj, że statki które przypadkiem spotkały się na oceanie -stawały w dryfie możliwie blisko siebie. Wówczas ich kapitanowie kontaktowali się ze sobą aby wymienić informacje istotne dla żeglugi. Dotyczyło to zwłaszcza porównania pozycji obliczonej przez każdego z nich. Przy w miarę spokojnym morzu, możliwy był kontakt bezpośredni przy użyciu szalupy. Istniała również możliwość użycia tuby głosowej lub flag i chorągiewek sygnałowych. Po 1840r zaczęto korzystać w sygnalizacji morskiej z alfabetu opracowanego przez Amerykanów Alfreda Vaila i Samuela Morse’a. W późniejszych czasach przekazywano wiadomości, poprzez słowną korespondencję radiową. I tak jest do dziś. Obecnie dzięki systemowi GPS, aktualna pozycja statku wyświetlana jest na bieżąco.
Sekstant jest młodszy od astrolabium ok 2 tys lat. Charakterystyczny jego kształt, i bogata ornamentyka zabytkowych egzemplarzy tego instrumentu nawigacyjnego, zbliżają go do dzieł sztuki grawerskiej. W załączonej galerii zdjęć ukazany został sekstant jako monument. Pozostałe zdjęcia ukazują różne typy sekstantów, pochodzą z książki kapitana ż.w. Józefa Gawłowicza pt. Opowieści Nawigacyjne, i zostały zaprezentowane za Jego aprobatą.
Umbriaga
niezapomniany kot, przyjaciel żeglarzy.
Od 1. czerwca 2018r., pośród różnorodnych monumentów odnoszących się do żeglarskich tradycji morskich, usytuowanych na zachodnim brzegu Odry (Bulwar Żeglarzy) -pojawił się kot. I to kot nadzwyczajny z wielu względów. Pomnik Umbriagi ma około 1 m wysokości, a jego autorem jest znany i ceniony artysta Paweł Szatkowski. Prawdziwy kot wprawdzie był znacznie mniejszy, ale za to miał rude futerko!.
Stojący dumnie na tylnych łapach zwierzak, przednie kończyny oparte ma na biodrach, a długi zakręcony ogon ma kształt liny. Tors i stopy są nagie, a jedynie przepasane spodnie nadają mu „sznytu żeglarskiego”. Towarzyszy mu mewa, spoczywająca na zwiniętej cumie. Napis na postumencie głosi: KOT ŻEGLARZ UMBRIAGA. To cokolwiek tajemnicze imię pochodzi być może od popularnego w latach 50 włoskiego filmu pt Umberto…(?).
To jednak nie wszystko. Tuż obok znajduje się barwna mozaika ukazująca jezioro Dąbie, stanowiące w niezbyt odległej (geologicznej) przeszłości -zatokę morską. Obecne jezioro jest tam opisane jako Mare Dambiensis, czyli Morze Dąbskie. Ale nie o geologię czy hydrologię tu chodzi. Zawarta jest tam pewne gorzkie wspomnienie.
Otóż w latach 50 ubiegłego wieku, marzący o podróżach morskich i oceanicznych szczecińscy żeglarze – musieli zadowolić się jedynie żeglugą po J. Dąbie. Dalej nie było wolno. Dla nich szczytem możliwości, było właśnie to jezioro. Ówczesna polityka o tym decydowała. Teraz, na szczęście – jest całkiem inaczej.
I tu wracamy do Umbriagi. Był szanowanym rezydentem ówczesnej mariny akademickiej. Z ulubionymi załogami odbył wiele rejsów. Zawsze bezbłędnie odróżniał „ swoich” od „szczurów lądowych”. Kiedyś jednak postanowił oddalić się na zawsze, a stało się to na północnym skraju Wyspy Dębina. To była jego decyzja. Od tej pory słuch o nim zaginął. Skrawek wyspy, gdzie go ostatnio widziano -żeglarze nazwali „Ziemią Umbriagi”.
Jego imieniem nazwano również pierwszy jacht typu Carter 30. Jedno z przedszkoli w pobliżu stoczni szczecińskiej , również jest jego imienia. Umbriaga jest nadto obecny wokalnie w 2 szantach.
Począwszy od 2016r przyznawana jest Nagroda Żeglarska Miasta Szczecina za wybitne osiągnięcia żeglarskie. Spośród wieli kategorii, dotyczy ona również dzieci w przedziale 6-16 lat. Nazwana jest Nagrodą Kota Umbriagi. Ma postać statuetki kota ubranego w strój żeglarski.
Ten nadodrzański pomnik, jest popularnym motywem zdjęć jako pamiątki ze Szczecina. Doceniają to zarówno dzieci jak i dorośli. Może o tym świadczyć wydeptany trawnik wokół Umbriagi. Dobrze się zatem stało, że pamięć o nim trwa -pomimo upływu wielu, bardzo wielu lat. I niech tak już pozostanie.